Trudne tematy, odc.: 64: Nowe życie

Dorota Suder

Rodzice Thaïs i Azylis tak kochają swoje dzieci, że mimo istniejącego zagrożenia odważyli się powołać na świat następne. Na szczęście chłopiec urodził się zdrowy, bez zagrożenia leukodystrofią metachromatyczną. Otrzymał imię Arthur. Są tacy, którzy będą zdania, że to brak odpowiedzialności ze strony rodziców, tak ciężko już doświadczonych i świadomych możliwych konsekwencji swoich wyboru. Inni z pewnością okażą większą wyrozumiałość dla ich odważnej decyzji i przezwyciężenia strachu. Jeszcze inni stwierdzą, że wiele osieroconych dzieci czeka na dom i miłość – z potrzeby serca można je by było je przysposobić, by stworzyć jedną kochającą się rodzinę.
Na przykładzie tej konkretnej rodziny widać, że schorzenie genetyczne zaatakowało jedynie dziewczynki, chłopców zaś oszczędziło. Nie wiadomo czy był to przypadek, czy być może na leukodystrofię metachromatyczną cierpią częściej dziewczynki. To, że mimo tak tragicznych wydarzeń rodzinie udało się przetrwać, zawdzięcza ona wielkiej miłości i wparciu wielu oddanych im ludzi. Cały czas pomaga jej Therese, która mocno zaangażowana w codzienne życie rodziny, wykazuje się wielką otwartością i dobrocią serca. Dzieci zawsze z radością ją witają, szczególnie Azylis, która z jej bierze swoją codzienną poranną kąpiel z olejkiem eterycznym, rozluźniającą jej zesztywniałe po nocnym odpoczynku mięśnie.
Przy porannej toalecie Azylis Therese wspomina ukochaną Thaïs, która uwielbiała czesanie włosów z jednoczesnym masażem skóry. Jej młodsza siostra traktuje to jak zło konieczne i Therese musi się sporo natrudzić nim zawiąże jej dwa piękne warkocze. Jedyne wytłumaczenie, które przyjmuje ta charakterna dziewczynka jest spotkanie z Jerome, jej zaufanym rehabilitantem, dla którego wypadałoby pięknie wyglądać. Jerome odwiedza dziewczynkę cztery razy w tygodniu i wprawnie rozmasowuje jej mięśnie, prostuje plecki. Jego pracę Azylis niezmiennie nagradza promiennym uśmiechem.
Życie rodziny jest skoncentrowane na tym co dzieje się tu i teraz. Nikt nie wybiega zbyt daleko w przyszłość, ciesząc się każdym dniem, zdobywając nowe doświadczenia, doznając nowych emocji i wierząc, że siła miłości jak wielki parasol uchroni ich tym razem przed każdą nawałnicą. Aż do czasu gdy znów dla nich wszystkich wzejdzie słońce i będą mogli uznać, że Azylis zwyciężyła chorobę nie do pokonania.