Trudne tematy, odc. 60: Thaïs

Dorota Suder

Jak zapewne pamiętacie opowiadanie to zaczęło się od pierwszych kroków Thaïs. Dziecko musiało żyć z bólem i postępującą niepełnosprawnością i choć nie rozumiało do końca co się z nim dzieje to jednak nie okazywało zniecierpliwienia czy niezadowolenia. Przeciwnie dało wszystkim, którzy się z nią zetknęli piękną lekcję życia. Pokazało, że warto żyć i cieszyć się każdą chwilą, choćby była okupiona cierpieniem i słabością. Dziewczynka nie mogła chodzić. Siedzenie także sprawiało jej trudność, ale nie poddawała się i chciała zasiadać do posiłków przy wspólnym stole, który podkreśla atmosferę rodzinnej więzi i miłości. Zapraszani do domu koledzy Gasparda, najpierw chętnie odwiedzali pokój Thaïs, czasem to właśnie tam urządzano zabawę, by i ona mogła w niej na swój sposób uczestniczyć. Piękna twarz i duże oczy Thaïs wydawały się zastępować jej utraconą zdolność mówienia. Każda cząstka Thaïs wyrażała jej pragnienia. radość lub smutek. Jej dyskretna mowa ciała pozwalała stworzyć nową formę komunikacji. Dziecko było objęte domową opieką hospicyjną. Stała profesjonalna pomoc była konieczna, gdyż stan w każdej chwili mogły pojawić się problemy z pracą serca lub oddychaniem. Jej wola życia była tak ogromna, że z wychodziła wielokrotnie z krytycznych sytuacji. Można przypuszczać, że chęć do trwania na tym świecie czerpała z obecności rodziny i przyjaciół. Nie chciała ich zawieźć.
Thaïs miała swoje ulubione, codzienne czynności. Chyba najmilszą była pielęgnacja włosów, ich mycie i suszenie, czesanie i zaplatanie w warkocze lub kucyki. Dziecko żyło całym sobą tu i teraz. Nie mogła samodzielnie nie poruszać, ale udawała, że potrafi bawić się w chowanego z mamą, odwracając główkę to w jedną to drugą stronę. Jej mama udawała wtedy, że wytrwale ją szuka, a ona zanosi się perlistym śmiechem. To były cudowne chwile, w których dziecko zapominało o chorobie i czuło się naprawdę szczęśliwe.
Jeden z przyjaciół rodziny, Bertrand, z zawodu artysta malarz, pragnął uwiecznić Thaïs w swoją sztuką. Namalowany przez niego obraz wiernie oddaje to, co w Thaïs najpiękniejsze, ją samą i jej wnętrze. Malarz ma tę przewagę nad fotografikiem, że można przedstawić postać jakby wyjętą z otoczenia, w przypadku Thaïs bez towarzyszącej jej aparatury podtrzymującej życie, rurek i przewodów. Artysta świetnie sobie poradził z postawionym sobie zadaniem. Pokazał dziecko niczym nieograniczone, od niczego nieuzależnione. Wolne, spokojne, kochające i kochane.