Trudne tematy, odc. 48: Decydujące momenty

Dorota Suder

W moich przemyśleniach poświęconych transplantologii, w której główną rolę odgrywa człowiek, poruszę jeszcze jedną, jakże trudną dla każdej rodziny decyzję. Jest to moment, w którym członkowie rodziny pytani są o zgodę na pobranie narządów do przeszczepienia od bliskiej im, zmarłej osoby, która parę chwil wcześniej odeszła.
Pomostem pomiędzy lekarzami, a rodziną zmarłego dawcy są w takich momentach specjalni koordynatorzy, którymi powinny być osoby o wysokim stopniu empatii i współodczuwania, wyróżniający się również umiejętnością subtelnego nawiązania relacji z rodziną zmarłego. W tych dramatycznych i bolesnych dla każdej rodziny chwilach, nikt z bliskich zmarłemu nie powinien odczuwać presji ze strony zespołu medycznego, choć czas nagli, bo każdy narząd po pobraniu ma swój własny, niezbyt długi okres przeżycia. Tym bardziej należy rozmowę z rodziną przeprowadzić tak, by ludzie ci poczuli ważność i doniosłość chwili.
Każdą decyzję członków rodziny należy uszanować. Nie należy się dziwić, jeśli zostanie podjęta inna niż oczekują tego lekarze. Koordynator powinien okazać pełne zrozumienie dla ludzkich emocji, obaw i rozterek. W tak krótkim czasie, tuż po otrzymaniu informacji o śmierci osoby bliskiej, w chwili przesiąkniętej mocnymi przeżyciami, wewnętrznym rozdygotaniem i osobistym cierpieniem, każdemu człowiekowi ciężko przyjąć śmierć jako coś nieuchronnego.
Kiedy bliski znajduje się w stanie skrajnie ciężkim, a wykorzystanie wszystkich dostępnych metod terapii nie poprawia jego stanu zdrowia, i gdy zachodzi pewność, że stosowane leczenie i urządzenia podtrzymujące funkcje życiowe przedłużają tylko stan udręki i cierpienia chorego, rodzina często nie przyjmuje tego faktu do wiadomości, wypiera go w sferę podświadomości i stara się stymulować lekarzy do dalszych działań ratujących życie najbliższej im osoby.
Śmierć bliskiej osoby, rozgrywająca się często na oczach rodziny, jest dla niej tak traumatyczna, że bardzo trudno jest się z nią pogodzić i dopuścić do siebie myśl, że nic więcej nie da się zrobić. W tych bolesnych chwilach bliscy umierającego, potencjalnego dawcy, nie mogą i nie powinni być sami. Wtedy każdy człowiek potrzebuje kogoś, kto będzie przy nim, obejmie go, potrzyma za rękę, wysłucha i pomoże osuszyć łzy.
Kiedy członkowie rodziny niemal cudem znajdują siły, by zadecydować o tym, co dalej z ciałem ich zmarłego, kolejnym cudem jest odpowiedź pozytywna, gdy pomimo własnego bólu ludzie zdołają jeszcze wczuć się w położenie innych chorych, oczekujących na dar życia, tym samym ratując ich istnienie.
Pozytywna decyzja rodziny zmarłego zmienia życie tych, którzy w inny sposób, czasem równie ciężko, zostali doświadczeni przez los. Te decydujące momenty wiążą ludzi na zawsze.
Przyczyniając się do ratowania czyjegoś życia, sami jeszcze mocniej przeżywamy własne, tak przecież niedoskonałe istnienie.