Trudne tematy, odc. 45: Ciężar tamtych dni

Dorota Suder

W dzisiejszej odsłonie trudnych tematów będę kontynuować tematykę wojenną, pragnąc wczuć się w położenie ludzi przeżywających największe życiowe dramaty.
Wojna nie służy nikomu, sieje tylko zniszczenie, niesie ból, smutek i rozpacz, o których bardzo trudno zapomnieć. Czasami staje się to niemożliwe. Więźniowie obozów koncentracyjnych trafiając w sam środek piekła, które człowiek stworzył człowiekowi, codziennie dźwigali przytłaczający ciężar lęku o własne życie. Trudno sobie wyobrazić, co musieli przeżywać widząc i doświadczając nieludzkiego okrucieństwa. Byli bezbronni wobec zorganizowanej przemocy, często chorzy, wycieńczeni pracą ponad siły lub walką o kromkę czerstwego chleba czy o ziemniaczane obierki. O przeżyciu w takich miejscach, w których trudno zachować nadzieję, decydowała przede wszystkim kondycja zdrowotna i wola przetrwania. Zdrowie oznaczało przydatność do pracy. Praca umożliwiała wyjście poza obóz i podjęcie próby zdobycia pożywienia. Zdolność do pracy oznaczała też odroczenie wyroku śmierci. Ci, którzy gorzej się czuli, a jedną z oznak choroby lub wycieńczenia była przejmująca bladość twarzy, starali się nadać sobie zdrowy wygląd smarując skórę burakiem, tak by nie trafić na tę stronę placu apelowego, z której droga wiodła wprost do komór gazowych.
Każdy człowiek ma inną konstrukcję psychiczną. Będąc w skrajnie ciężkim i nieprzewidywalnym położeniu, w którym nie wiadomo co stanie się za chwilę, znalezienie sił i nadziei na przetrwanie jest czymś niewyobrażalnie trudnym i obciążającym! W przypadku więźniów obozów zagłady ważny był czas pobytu w obozie. Im dłużej człowiek tam przebywał, im więcej widział i doświadczał upokorzenia i cierpienia, tym bardziej wystawiał na próbę zarówno swój system odpornościowy, jak i swojego ducha walki.
Czasem nawet doświadczenie więźniowie słabli na tyle, że poddawali się i ginęli, nie widząc szansy na przetrwanie. Duże znaczenie miała pomoc organizowana przez samych więźniów, czasem ratująca im życie. Niektórzy ze starszych wiekiem więźniów oddawali swój chleb młodszym, by choć oni, potencjalnie silniejsi, nie stracili sił i mogli przeżyć. Brak pożywienia i wody, która mogłaby nie tylko zaspokoić pragnienie, ale też potrzeby higieniczne oraz stłoczenie ludzi na małej powierzchni, stały się przyczyną wybuchu wielu groźnych epidemii, chorób takich jak: czerwonka, żółtaczka czy tyfus.
Bez leczenia i odpowiednich leków, choroby te szybko dziesiątkowały więźniów. Przeżywały tylko najsilniejsze jednostki i ci, którzy mogli pozwolić sobie na odpoczynek. Czasem przeżywali ci, którzy mogli liczyć na pomoc ze strony życzliwych współwięźniów. Ci, którzy mogli liczyć na opiekę, pożywienie, wodę czy dodatkowy koc.
Niemal wszyscy więźniowie, którzy przeżyli obozowe piekło żyli z tym piętnem przez resztę życia. Ich wspomnienia były jak rana, która nie może się do końca wygoić. Ciężar tamtych zdarzeń uparcie pozostawał im w pamięci, a w sercu odczuwali fizyczny ból.