Trudne tematy, odc. 43: W porę dostrzeżony bucik

Dorota Suder

Bohaterem dzisiejszej opowieści będzie mały Dawid.
W czasach wojennego piekła w szczególnie dramatycznej sytuacji znaleźli się obywatele państw okupowanych pochodzenia żydowskiego. Pierwsze zorganizowane represje i prześladowania społeczności żydowskiej rozpoczynały się na ogół tuż po wkroczeniu armii niemieckiej. W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się Żydzi o semickim wyglądzie, kruczoczarnych kręconych włosach, charakterystyczny nosie i dużych oczach, a także ci, którzy mieszkali w żydowskich dzielnicach lub aktywnie uczestniczyli w życiu żydowskiej diaspory. Większość Żydów nie była w stanie ukryć się w żadnym okupowanym kraju bez pomocy swoich „aryjskich” współobywateli.
Zdarzało się dość często, że w tej tragicznej sytuacji żydowscy rodzice, kierowani miłością i troską o swoje dzieci, musieli podejmować dramatyczne decyzje, by uratować je przed Zagładą. Jedną z takich decyzji mogła być decyzja o powierzeniu dzieci zaufanym aryjskim opiekunom, którzy odtąd, ryzykując własne życie, sprawowali nad nimi pieczę.
W Polsce żydowskie dzieci umieszczano w domach prywatnych, a także wśród aryjskich dzieci w sierocińcach lub w klasztorach. Ze względu na zakonną klauzurę i spore rozmiary budynków klasztornych miejsce te wydawały się najbezpieczniejsze, choć każda niespodziewana wizyta Niemców mogła skończyć się tragicznie dla dzieci i ich opiekunów.
W dniu, w którym oddano małego Dawida pod opiekę Hanki liczył on zaledwie dwa lata. Był jednak dzielny i zdyscyplinowany, więc zrozumiał, że nie będzie wolno mu płakać, choć nie będzie przy nim jego mamy. Hanka była dawną opiekunką Dawida, co bardzo ułatwiało całe przedsięwzięcie. Dziecko miało pełne zaufanie do młodej kobiety, która odtąd miała stać się jego drugą matką. W czasie wcześniejszego ukrywania się Dawidek nauczył się chować w różnych nietypowych miejscach. Podczas pożegnania prawdziwa mama Dawida poprosiła Hankę, by wzięła również ze sobą dużą walizkę. Miała to być ostatnia deska ratunku, ostatnie schronienie przed Niemcami. Wcześniej mama przećwiczyła z Dawidkiem sposób wchodzenia do walizki i zamykania jej wieka.
Na zewnątrz, wkrótce po wyjściu z mieszkania, Hanka zauważyła ruch i wyskakujących z ciężarówki umundurowanych mężczyzn. Zatrwożona o życie chłopca od razu pomyślała o ukryciu go w walizce, ale było już na to za późno. Poczuła, że jej dłoń jest pusta, a chłopiec zniknął jakby rozpłynął się w powietrzu. W tym czasie rezolutny Dawid uciekł i schował się w stojącej na pobliskim podwórku starej szafie. Kiedy ciężarówka odjechała, a niemieccy żandarmi rozeszli się na patrol, dziecka wciąż nie było widać, a Hanka nie wiedziała co ma robić. Nie mogła zostawić Dawida, ale też nie mogła zbyt długo przebywać w jednym miejscu bez wzbudzania podejrzeń, zwłaszcza, że w okolicy ukrywało się wielu Żydów. Na szczęście chłopiec sam zauważył, że zagrożenie minęło. Najpierw wysunął się z szafy maleńki bucik, a zaraz po nim ukazała się rączka. Hanka, która udawała, że czeka na kogoś, podeszła szybko do szafy, wzięła za rękę chłopca, mocno go, wzięła na ręce i oboje poszli do domu, w którym mieszkała.
Dawidkowi udało się przeżyć wojnę, a kiedy Hania wyszła za mąż stworzyła mu kochającą rodzinę.
Po latach dorosły już Dawid wspominał, że gdyby jego przybrana mama przestraszyła się i odeszła nieco dalej, nie zauważyłaby go i najprawdopodobniej nie udałoby mu się przeżyć. Życie żydowskiego chłopca potoczyło się według dramatycznego scenariusza, w którym w porę uchwycona życzliwa i odpowiedzialna dłoń zadecydowała o tym, że dziecko przeżyło, także po to, by dać świadectwo o miłości i bohaterstwie swoich obu matek.