Trudne tematy, odc. 36: Amala – pełna miłości i ciepła

Dorota Suder

W dzisiejszym artykule ponownie wybiegnę myślą daleko od Polski, do naszych tybetańskich ”braci” i ”sióstr”, którzy przemierzywszy niebezpieczne i trudne himalajskie przełęcze, choć mocno strudzeni, zmęczeni i wyczerpani, na szczęście bezpiecznie dotarli do Dharamsali w Indiach, gdzie odtąd mieszkać będą w jednej z tybetańskich wiosek dziecięcych, stworzonych przez Dalajlamę i jego siostrę Tsering Dolmę. Pierwsi dziecięcy uchodźcy znaleźli tu schronienie już w roku 1959, czyli w roku upadku tybetańskiego powstania. Od początku zamierzeniem Dalajlamy było stworzenie dzieciom bezpiecznego azylu, gdzie mogłyby zamieszkać i zdobywać wiedzę potrzebną do podtrzymania tybetańskiej tożsamości i przyszłej odbudowy tybetańskiego państwa.
Początkowo nie chciano rozdzielać dzieci z rodzicami, gdyż wiadomo, że dla obu stron byłaby to sytuacja stresująca i przykra, lecz dorosłym trudno było budować przyszłość w tak przeludnionym kraju jak Indie. Początki życia na obczyźnie zakończyły się dla wielu dzieci dramatyczne, gdyż z powodu braku żywności, koców i ubrań w czasie ciężkiej zimy, wiele z nich nie przeżyło. Dopiero z chwilą gdy o tragicznej sytuacji uchodźców dowiedział się świat, ich życie zaczęło zmieniać się na lepsze. Napłynęły dary od wielu dobrych ludzi, których wrażliwe i otwarte serca nie pozostały obojętne na los bliźnich w potrzebie.
Po śmierci Tsering Dolmy w roku 1964 funkcję opieki nad dziećmi przejęła młodsza siostra Dalajlamy – Jetsun Pema. Odtąd to ona kierując się miłością i troską starała się podejść indywidualnie do każdego z dzieci, dać mu niezbędne poczucie bezpieczeństwa i pewność, że jest kochane. Z czasem dzieci zaczęły nazywać ją Amalą (w języku tybetańskim słowo amala to oznacza „matkę”, a paala „ojca”). Jestun Pema jest kobietą o wielkim sercu, gdyż stałas ię amalą dla wielu tysięcy dzieci, dla których drugim domem jest jedenaście Wiosek Dziecięcych.
Pomysł zaczerpnięto z austriackiego Tyrolu, gdzie w 1949 roku pierwsze wioski założył Hermann Gmeiner, z myślą o dzieciach, które stały się sierotami w wyniku działań wojennych. Założony przez Gmeinera fundusz w znacznej wsparł również finansowo dzieci tybetańskie. Wiele osób szlachetnego i dobrego serca włączyło się w tę akcję, by nieść pomoc tym, którzy pozostali na obczyźnie sami.
Dziś już nie są sami, gdyż obok nich są ci, którym mogą w pełni zaufać. Wielu z obecnych wychowawców małych Tybetańczyków to uchodźcy z pierwszych lat chińskiej okupacji