Trudne tematy, odc. 30: Łzy, które szybko znikają

Dorota Suder

Dzisiaj przeczytacie Drodzy Czytelnicy o ubogich dzieciach w Indiach, które już od pierwszych lat życia muszą uczyć się trudnej sztuki przetrwania. Życie najuboższych hinduskich dzieci różni się diametralnie od egzystencji ich rówieśników pochodzących z bogatych rodzin. Na buziach dzieci żyjących na ulicach indyjskich miast rzadko jednak pojawiają się łzy, a one same nie dopominają się o niczyją uwagę, aprobując sytuację, z którą przyszło im się zmierzyć. Pokornie godzą się na nią, także dlatego, że trudno im wyobrazić sobie inny sposób na życie. Bieda w Indiach dziedziczona jest często z pokolenia na pokolenie.
Rodzice, dziadkowie i pradziadkowie tych dzieci żyli również na ulicy, przynajmniej od czasu, gdy opuścili wieś wyruszając za chlebem do miast. Nie wszystkim udało się zamieszkać w slumsach lub odtworzyć tam jakiś najmniejszy nawet zakład pracy. Mam przed oczami obraz z życia rodziny, którą tworzyła matka z maleńkim, może rocznym dzieckiem. Ich domem stał się chodnik, na którym kobieta ta, zmęczona upałem i głodna, zasnęła by zyskać trochę sił na pokonywanie kolejnych wyzwań. Jej maleństwo dzieli los matki, siedząc tuż obok niej. Nie krzyczy, nie płacze, nie ciągnie jej za rękaw, o nic ją nie prosi. Siedzi tuż przy niej, można pomyśleć, że czuwa nad jej snem. To bardzo wzruszający i jednocześnie bardzo przykry widok, a w realiach Indii to niestety widok powszechny.
Kiedy dzieciństwo tych dzieci minie, przeminie też szansa, by mogły zasiąść w ławce i zdobyć jakąkolwiek wiedzę. Jeśli będą silne i zdrowe pójdą do pracy niewymagającej żadnych kwalifikacji, ale dzięki temu zarobią na życie na tyle, by nie będą kładły się do snu na chodniku głodne, gdzieś pod murem.
Dzieci indyjskiej ulicy szybko dorastają, szybko stają się odpowiedzialne za swoje rodzeństwo i rodziców, poważnie traktują powierzone im zadania. Sprzątają ulice, sortują śmieci, trudnią się przynoszeniem wody, sprzedażą owoców i roznoszeniem herbaty. Życie nieustannie je doświadcza, a one wciąż walczą o każdy dzień.
Dzieciństwo wszystkich istot na świecie powinno być szczęśliwe i beztroskie. Niestety tak nie jest. Przyczyn jest wiele. Część z nich to przyczyny kulturowe, w przypadku Indii jest to na przykład podział kastowy, który, choć oficjalnie zniesiony, nadal nieformalnie istnieje. Indie to wciąż mozaika wielu kultur, języków i tradycji. W tym zmieniającym się z dnia na dzień państwie, w którym mieszkają miliony dobrze prosperujących i wykształconych ludzi i które ma własną broń atomową, istnieją obszary nieprawdopodobnej biedy i zacofania. Mam nadzieję, że kiedyś stanie się tak, że państwo indyjskie będzie w stanie zadbać o wszystkich swoich obywateli. Wszystkim dzieciom ulicy życzę zmiany ich losu.